moja mama
Czasami przychodzi moja mama.
Raczej patrzymy w wąskim, rodzinnym gronie, nikt więcej się nie zjawia.
Córka ma już 12 lat i nawet się tym interesuje. Chodzi do klasy
sportowej, w której uprawiają biathlon. Emocjonuje się, wyniki śledzi
na bieżąco. Syn ma sześć lat i on nie jest aż tak mocno zainteresowany.
Ogląda, ale przez cały bieg zazwyczaj nie usiedzi.
Nie wymagamy tego. W okolicy, w której mieszkamy, Tomek trochę
rozpropagował biathlon. Jest klasa sportowa w szkole. Córka trenuje,
podoba się jej to, ale co będzie później - nie wiemy. My jej nie pchamy
do sportu. Sama po prostu chciała. To jej wybór.
Oglądam z dziećmi, chyba że są w szkole.
Bardzo dużo dzwonimy do siebie. Przed startem, kiedy mąż wychodzi z
hotelu, to on telefonuje. Po biegu - też. Korzystamy również ze skype'a.
Co roku udaje mi się jeździć do włoskiej Anterselvy, gdzie odbywają się
zawody Pucharu Świata. Tam mam możliwość zobaczenia biathlonu z bliska
i wiem, czym to się je.
Nie wymagamy tego. W okolicy, w której mieszkamy, Tomek trochę
rozpropagował biathlon. Jest klasa sportowa w szkole. Córka trenuje,
podoba się jej to, ale co będzie później - nie wiemy. My jej nie pchamy
do sportu. Sama po prostu chciała. To jej wybór.